Do pobicia doszło w pobliżu tzw. świńskiego rynku w Gniewie, w sobotę, 13 sierpnia, kiedy w miasteczku odbywała się impreza Vivat Vasa. Według jednej z wersji weryfikowanej przez prokuraturę, 36-letni mieszkaniec pobliskiej wsi Nicponi miał zaczepić dwóch 33-latków z Gniewa, próbując ich szarpać. - W efekcie mężczyźni go pobili - powiedział nam wtedy Kajetan Gościak, szef Prokuratury Rejonowej w Tczewie.
Niestety, obrażenia pobitego były na tyle rozległe, że po dwóch dniach zmarł w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku. Policja zatrzymała podejrzanych. Częściowo przyznają się do winy. Usłyszeli zarzuty. Grozi im do 12 lat więzienia.
Zaraz po całym zdarzeniu na forach internetowych rozgorzała dyskusja. Mieszkańcy zaczęli się domagać budowy systemu monitoringu. - Mówi się o nim już od kilku lat, ale tylko się mówi, a Gniew to przecież 7-tysięczne miasteczko. W dodatku często odwiedzane przez turystów z uwagi na zamek, więc kamery są tu wręcz wskazane - pisali internauci.
Wczoraj sprawą zajęła się komisja społeczna Rady Miejskiej w Gniewie. Jej członkowie jednogłośnie poparli wniosek, w którym zalecają pani burmistrz Gniewa, Marii Taraszkiewicz-Gurzyńskiej, rozpoczęcie prac związanych z budową systemu monitoringu. - Chcemy, aby pani burmistrz przedstawiła nam kosztorys takiego zadania, ile będzie trzeba wydać na projekt i same urządzenia - tłumaczy Maciej Schultz, przewodniczący komisji. - W zależności od tego będziemy mogli podjąć dalsze kroki, w tym wybrać najbardziej niebezpieczne miejsca, gdzie powinny być zamontowane kamery. Nie ukrywamy, że poprawią one bezpieczeństwo, ale do sprawy podchodzimy spokojnie. Mamy ograniczony budżet. To ok. 40 mln zł na cały rok, z czego sporą część pochłania oświata, do której państwo dokłada coraz mniejszą subwencję.
Maciej Schultz przyznaje, że wniosek komisji to reakcja na brutalne pobicie 36-latka. - Wierzymy, że kamery zminimalizują ryzyko wystąpienia takich bójek, mogą pomóc w wykryciu sprawców i ustalić przebieg danego zdarzenia.
W podobnym tonie wypowiada się burmistrz Gniewa. - Kamery na pewno będą działać odstraszająco, a zapis z monito- ringu może posłużyć jako dowód w sprawie - mówi Maria Taraszkiewicz-Gurzyńska. - Z pewnością lepiej byłoby, gdyby ktoś siedział przed monitorami i obserwował to, co się dzieje na ulicach. W tym przypadku musielibyśmy jednak zatrudnić osoby na trzy zmiany, a mamy ograniczone możliwości finansowe.
Radni chcą poznać koszt inwestycji, a potem wybrać najbardziej niebezpieczne miejsca.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?