Myśliwi z Tczewa idą na „łatwiznę”?

Fotografię przedstawiającą tzw. nęcisko założone kilkadziesiąt metrów od ambony przysłał nam nasz Czytelnik.

- Na to miejsce trafiłem podczas wycieczki do lasu pod Lubiszewem - mówi pan Mirosław (nazwisko do wiadomości redakcji). - Polana w lesie, a na niej wysypane jedzenie dla leśnej zwierzyny: jabłka, buraki, lizawki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie widoczna pod lasem ambona. Czy to normalna praktyka naszych myśliwych? Jakie szanse na przeżycie mają zwabione w ten sposób zwierzęta?

Miejscowy obwód łowiecki jest dzierżawiony przez Koło Łowieckie „Szarak” w Tczewie, choć jego prezes nie ma pewności, czy wspomniane nęcisko zostało założone przez członków koła.

- Trudno mi powiedzieć, czy to nęcisko jest nasze, czy nielegalnie założone przez kłusownika, bo i takie sytuacje się zdarzają - wyjaśnia Jarosław Waruszewski. - Prawo łowieckie zobowiązuje nas do wykonania planu odstrzału dzikich zwierząt, narzucanego przez Lasy Państwowe, i dopuszcza zakładanie nęcisk z takich miejscach.

Rzeczywiście, przepisy są po stronie myśliwych. Organizacje ekologiczne wolą tymczasem mówić o smutnej praktyce, w teorii zgodnej z prawem.

- Prawo pozwala w ten sposób wabić i zabijać teoretycznie tylko dziki, ale jest sprawą powszechnie wiadomą i praktykowaną, że myśliwi w ten sposób wabią i zabijają także inne gatunki zwierząt, przede wszystkim jeleniowate - zwraca uwagę Arek Glaas, koordynator kampanii „Niech Żyją!”, walczącej o zmiany w prawie łowieckim. - Zgodnie z prawem, nie wolno strzelać do zwierząt w miejscach dokarmiania, natomiast wolno strzelać przy nęciskach. Jednak przepisy nie odróżniają nęciska od miejsca dokarmiania. Jeśli w miejscu dokarmiania myśliwi strzeli, zawsze może powiedzieć, że stało się ono nęciskiem.

Czytaj więcej w piątkowym, papierowym wydaniu „Dziennika Tczewskiego!”