Władze szpitala, dowiadując się od nas o sprawie, zapewniły o dokładnym zbadaniu tematu. We wtorek otrzymaliśmy oficjalną odpowiedź.
- Wnikliwie przeanalizowaliśmy tę sprawę. Z naszych ustaleń wynika, że lekarka (pediatra - dop. red.) postąpiła prawidłowo, kierując się troską o zdrowie małej pacjentki - tłumaczy Marzena Mrozek, wiceprezes Szpitali Tczewskich. - W związku z zaleceniami konsultanta wojewódzkiego w zakresie chirurgii dziecięcej pani doktor zdecydowała o skierowaniu dziecka do najbliższego ośrodka specjalistycznego znajdującego się w Gdańsku. Wszystko po to, aby tam na miejscu wykonać odpowiednie zdjęcie RTG, a kolejno skonsultować uraz dziewczynki z chirurgiem dziecięcym.
Jak dodaje pani prezes, równie dobrze takie zdjęcie można było wykonać w naszym szpitalu, ale i tak potrzebna byłaby konsultacja chirurga dziecięcego, którego u nas nie ma. - Wynika to po prostu z zaleceń Narodowego Funduszu Zdrowia. Pragnę dodać, że w naszej placówce nie wykonujemy żadnych zabiegów z zakres chirurgii dziecięcej, kontrakt z NFZ dotyczy bowiem wyłącznie dorosłych pacjentów - uściśla Marzena Mrozek.
Przypomnijmy wersję matki. - 22 czerwca ok. godz. 17.30 byłam w tzw. białym domku. Pojawiłam się tam z 4-letnią córką, prosząc dla niej o pomoc. Dziecko przewróciło się i nie mogło stanąć na nodze - relacjonowała kobieta. Dodała, że w gabinecie lekarki otrzymała skierowanie do szpitala w... Gdańsku, ale nie miała w tym momencie pieniędzy na podróż. - Musiałam je pożyczyć - mówiła, pytając na łamach dlaczego zdjęcia RTG i konsultacji lekarskiej nie przeprowadzono w Tczewie.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?