Starosta Tadeusz Dzwonkowski: prywatyzacji szpitala w Tczewie nie mówimy nie, ale...

Czy już zadomowił się Pan w swoim gabinecie?

Właściwie tak, choć mam jeszcze kilka zadań związanych z nauczaniem w szkole. Ten temat będzie zamknięty wraz z końcem semestru i wystawieniem ocen. Gabinet znałem już wcześniej, więc zadomawiać się specjalnie nie musiałem, z tym że nadal uczę się dziennego rytmu pracy na nowym stanowisku.

Początek kadencji od razu stał się czasem trudnych, często kontrowersyjnych decyzji. Tak było z powołaniem dwóch członków etatowych zarządu powiatu. Tymczasem dla społeczeństwa dobry samorząd to też tani samorząd...

Starałem się tak przydzielić finanse na te dwa etaty, aby były nieznacznie większe niż wynagrodzenie dla jedynego członka etatowego z poprzedniej kadencji. Decyzja ta była motywowana m. in. ustaleniami koalicyjnymi. Jest ona dość krucha, więc stanowisko w zarządzie z pewnością ją wzmacnia. Pieniądze są nieznacznie większe, ale praca zarządu będzie z pewnością będzie sprawniejsza.

Nowe skrzydło szpitala rośnie w oczach, ale zawieszony został proces prywatyzacji placówki. Pojawia się pytanie, gdzie zarząd powiatu zamierza szukać niezbędnych środków na dokapitalizowanie szpitala i co z wyborem nowego prezesa po rezygnacji Janusza Bonieckiego z tego stanowiska?

Miesiąc temu nikt tego nie przewidywał. Decyzja o wstrzymaniu rozmów o prywatyzacji jest zasadna, także z powodu zmniejszenia zarządu szpitala. Musimy ten problem szybko rozwiązać mając na uwadze prowadzoną inwestycję. Wynika też z niej fakt, iż za rok, półtora roku, wartość szpitala będzie większa, więc nie ma sensu tracić energii na prowadzenie rozmów już teraz. Zarząd spółki powinien się skoncentrować na rozbudowie szpitala.

Czytaj więcej w piątkowym, papierowym wydaniu „Dziennika Tczewskiego”.