Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat tczewski. W sadach sezon w pełni - zbiory nieco mniejsze, ale nie jest źle

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Jesień zawitała w pełni, w sadach obrodziło skromniej niż w ubiegłym roku przynajmniej w niektórych odmianach jabłoni, śliw, wiśni i czereśni. We znaki sadownikom dały się wiosenne przymrozki. Letnie odmiany i śliwki to zbiory o połowę mniejsze niż w ub. roku. Późniejsze odmiany obrodziły trochę lepiej, ale też np. Lobo jest bardzo mało. Dużo złego wyrządziły w sadach letnie opady gradu. W efekcie spora część jabłek musi zostać sprzedana na soki, a to zaledwie 40 gr/kg. Ogólnie sadownicy podsumowują ten sezon, jako najwyżej średni.

W gminie Subkowy gospodarstwo sadownicze prowadzą Edyta i Piotr Janoszczykowie.
- W każdym sadzie jest inaczej – mówi pani Edyta. - Wszytko zależy od tego, jak fala przymrozków szła, a także jakie odmiany rosną w danym sadzie. U jednych zbiory są większe, u innych mniejsze.

Te wczesne – letnie odmiany jabłoni miały troszkę mniej owoców niż z w ubiegłym roku. Tak samo śliwek było mniej - o połowę mniejszy zbiór mamy w wyniku kwietniowych przymrozków. Zawiązki się nie zapyliły, a te które się zawiązały i tak w dużej mierze pospadały. W efekcie drzewa wydały mniejszy plon. Jabłek Lobo u nas w sadzie jest bardzo mało, ale już odmiany Gala i Rubinole dobrze obrodziły. Z tymi zimowymi odmianami nie jest tak źle, gorzej wygląda sytuacja z wczesnymi i jesiennymi.

Państwo Janoszczykowie przyznają, że ten rok nie był zbyt dobry. - Mamy głównie dużo śliwek i gruszek, a te skromniej obrodziły – mówią sadownicy. - Jednak nie możemy powiedzieć żeby było źle.
Sad zlokalizowany jest na areale 6 ha w gminie Subkowy. Rosną w nim głównie jabłonie, grusze i śliwy. Drzew wiśni i czereśnie jest jedynie po około 20.

- To łącznie około 16 tys. drzew owocowych – mówi Piotr Janoszczyk. - Cena jabłek, jakie oddajemy na soki, to 40 gr za kilogram. Nawet na opłaty nie wystarczy. Chłodnia chodzi przez cały rok, to prąd dużo „idzie”, dodaje się nawozy, wykonuje różne zabiegi, to wszystko kosztuje.

Ponoszone nakłady na wyprodukowanie jabłek w porównaniu do ceny owoców w sprzedaży, zdaniem sadowników, to nie są wygórowane stawki.
- Jak jabłko ma plamy pogradowe, czy też jest małe, to jest oddawane jako jabłko przemysłowe, za które dostajemy grosze – wyjaśniają Janoszczykowie. - Jak spora część zbiorów jest właśnie tak sklasyfikowana, bo grad, przymrozki i w efekcie małe owoce, to nawet nie mamy pieniędzy na wynajęcie potrzebnej liczby pracowników sezonowych.

Nikt nie przyjdzie zrywać owoce za 10 zł/godz. Jak już to musi być 15-17 zł. Ale i tak chętnych do zrywania jabłek nie ma. Zatrudnialiśmy 2-3 osoby do zbiórki, a przydałoby się z 6-7 codziennie. Nikt nie chce przyjść, bo to ciężka praca. W większości sami zrywamy siłami rodziny, znajomi pomagają. Dobrze, że jest nas trochę, bo inaczej nawet nie byłoby jak zebrać owoce. W naszej gminie większość sadów już została zlikwidowana, albo mocno ograniczona. Podobna sytuacja jest też w innych regionach, np. w lubelskim.

Zdzisław Kreft, sadownik z Tczewa. - Letnie, wczesne odmiany już zebrano, ale główny sezon jeszcze w pełni – mówi sadownik. - Ogólnie warunki pogodowe były dobre, opadów było wystarczająco, jedynie przymrozki troszkę dały się we znaki. Grad dał się we znaki tylko w jednym z sadów, gdzie zbieramy jabłka produkcyjne. To w miarę spokojny rok, bez większych komplikacji.
Zbiory w tym roku u Zdzisława Krefta były o 10 procent większe niż w ubiegłym roku. - Tylko, że akurat zbiory nie mają żadnego wpływu na opłacalność produkcji – mówi Zdzisław Kreft.

- To nie tak, jak przy zbożach, gdzie ceny bywają 10-20 proc wyższe. One bywają albo siedmiokrotnie wyższe, albo siedmiokrotnie niższe. Na przykład dwa lata temu cena jabłek przemysłowych wynosiła zaledwie 15 gr za kg, a deserowych 50 gr, to myśmy straty zanotowali. My raczej zarabiamy, jak jest nieurodzaj, wtedy ceny oddają faktycznie ponoszone nakłady. Jak jest nieurodzaj to zarabiamy, jak jest średni, to średnio zarabiamy, a jak jest urodzaj to notujemy straty. Tak to wygląda przez 35 lat, odkąd prowadzę sady. Może w małych sadach sytuacja jest inna, ale w dużych tak to reguła.

Zdzisław Kreft, uważa, że ceny owoców będą jeszcze spadać i pozostaną na podobnym do ubiegłorocznego poziomie. - Z reguły jest tak, że jeśli na koniec sezonu cena jest wyższa, to przechodzi ona na nowy rok, jak niższa, to ta niższa przechodzi - mówi. - W tym roku, na przykład w czerwcu zabrakło na owoców na zrealizowanie kontraktu dla wojska i musieliśmy kupić jabłka po 5 zł, żeby sprzedać je po 2 zł. Ale kontrakt trzeba było wypełnić.
Pan Kreft na bieżąco kontroluje ceny jabłek w Warszawie. W Gdyni są zazwyczaj podobne. Grupa producencka, rodzinna, ma około 300 ha. Rośnie na tym areale około 660 tys. drzew owocowych. Jabłonie, gruszki i śliwy. Śliwy w tym roku obrodziły trochę lepiej niż w ubiegłym, ale to i tak 60 proc. średnich zbiorów.

- Jabłko jest gorsze jakościowo, myślę, że cena w detalu będzie wynosił 3-4 zł - mówi sadownik. - W Polsce nie je się zbyt dużo jabłek, to około 13 kg na osobę, a w innych krajach zachodnich to dwukrotnie więcej. Szkoda, bo faszerujemy się witaminami w tabletkach, zamiast stawiać na naturę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto