Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat tczewski. Opryski podczas oblotów pszczół sprawiają, że owady giną

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Tyle mówi się o tym, żeby rolnicy nie robili oprysków w czasie oblotów pszczół. Nie wszyscy jednak przestrzegają wyznaczonych zasad. Efektem są zatrucia pszczół, wyginięcie bądź też znaczne osłabienie kondycji rojów. W powiecie tczewskim, w tym roku, chociaż sezon „degustacji” dla pszczół niedawno się zaczął, to pszczelarze już sygnalizują pierwsze podtrucia swoich podopiecznych. Sytuacja związana jest z opryskami, oraz porą ich dokonywania, jakie stosują rolnicy.

Dla każdego pszczelarza zatrucie to po prostu dramat. Zwłaszcza, jeżeli pasieka stanowi podstawę jego egzystencji. To przykre patrzeć, gdy ktoś niweczy dorobek naszej ciężkiej pracy. Tomasz Jurek, który kieruje Kociewskim Stowarzyszeniem Przyjaciół Pszczół, przyznaje, że pszczelarze najprawdopodobniej nie zgłaszają wszystkich przypadków zatruć pszczół w rejonie.

- Jak do zatrucia dochodzi na początku sezonu, to jeszcze może udać się odbudować rodziny - mówi. - Jednak są one słabsze, potrzebują więcej czasu i nakładów. Niestety, rolnicy - nie wszyscy - nadal stosują środki opryski w czasie kiedy jest oblot pszczół. To przynosi ogromne szkody.

Warto przypomnieć, tym którzy zapomnieli, że pszczoły latają najintensywniej w czasie dnia, dlatego opryski należy robić wieczorami. Ci rolnicy, którzy opryskują rośliny np. w środku dnia, mogą liczyć się z procesami sądowymi.

- Większość preparatów ma krótszy okres prewencji niż nocna przerwa w oblocie pszczół – mówią pszczelarze. - Dlatego zabiegi ochronne powinny być wykonywane w porze wieczornej.

Ta pora to także zysk dla rolnika – o czym najwyraźniej niektórzy zapominają - bo większość preparatów działa optymalnie w temperaturze16-20 stopni Celsjusza. Wyższe temperatury szybciej rozkładają substancje czynne. Można by rzec, że popołudniowe opryski przypominają wyrzucanie pieniędzy w błoto. Tylko umiejętne stosowanie chemicznych środków ochrony roślin zwiększa plony.

Zatrucie pszczół lotnych i larw pszczelich przynosi wymierne straty nie tylko pszczelarzom, ale i rolnikom.

- Rolnicy powinni stosować na kwitnące plantacje jedynie środki trzeciej i czwartej klasy toksyczności – podkreśla Tomasz Jurek. - Powinni także pamiętać o tym, że pszczoły przemieszczają się swoistymi korytarzami powietrznymi.

Tomasz Jurek przekonuje, że dobro pszczół to również pożytek dla rolnika. - To działa w dwie strony - tłumaczy. - Pszczoły przecież zapylają kwiaty, co gwarantuje wytworzenie się owocu. Problem w tym, że nie wszyscy rolnicy o tym pamiętają, a jeśli nawet pamiętają, to nie wybierają środków ochrony roślin przyjaznych dla pszczół.

Ustawa o ochronie roślin uprawnych zobowiązuje posiadaczy gruntów uprawnych do przestrzegania karencji i prewencji przy stosowaniu środków ochrony roślin. Taki środek nie powinien mieć szkodliwego wpływu nie tylko na zdrowie ludzi, czy zwierząt, ale na całe środowisko.

Pomimo ustawowych obostrzeń nie wszyscy rolnicy dostosowują się do tych wymogów.
Pszczelarze apelują o ścisłe przestrzeganie wszystkich zaleceń producentów środków ochrony roślin, które są umieszczone na ich etykietach. Przypomnijmy, środki ochrony roślin podzielono na cztery kategorie: bardzo trujące, trujące, szkodliwe i pozostałe. Trzy pierwsze mogą spowodować zatrucie owadów, kiedy będą zastosowane na roślinach pokrytych spadzią lub kwitnących.

Jak każda organizacja, Kociewskie Stowarzyszenie Przyjaciół Pszczół zmaga się z wieloma problemami, głównie jednak w obszarze zdrowotności pszczół.

- Ale główną naszą bolączką są zanieczyszczenia chemiczne, jakie powstają w środowisku, w którym poruszają, funkcjonują pszczoły – przyznaje zasmucony Tomasz Jurek. - Oprócz pszczół jest mnóstwo innych zapylaczy, na które na ogół nie zwracamy uwagi. Okres wykonywania oprysków przez rolników, to ciągłe zmaganie się pszczelarzy z niepewnością - zatrują moje pszczoły, czy nie. A zatruwane są one corocznie. Szkody są fizyczne, tzn. upadki pszczół. One przylatują do ula, o ile w ogóle dotrą i tam przed ulem giną. Najgorsze to opryski przeciwko szkodnikom występującym na rzepakach, bo to jest źródło do którego zmierzają pszczoły.

- Corocznie dzwonią do mnie pszczelarze z informacjami, ze ich pszczoły zostały zatrute - mówi. - Zazwyczaj jest to kilka osób. Gorsze są szkody związane z "przechorowaniem" przez pszczoły czasu po zatruciu. Czasami to trwa bardzo długo, aż pszczoły się "odrodzą". Musi wymrzeć całe pokolenie skażonych pszczół. A skażony miód? W końcu, coś tam zawsze pszczoły przyniosą z tego opryskanego rzepaku. Mało się o tym mówi, ale to przecież występuje.

Szkody są niewymierne. Osłabione rodziny, padniętych około 20-30 proc. rodzin pszczelich. Coś tam w tych ulach jest. Jakieś życie się tam toczy, ale wyraźnie widać brak rozwoju rodziny, dynamika jest prawie żadna.

Stowarzyszenie liczy 85 członków. Powstało w latach 50 XX w. Istnieje już 65 lat. Wśród braci pszczelarskiej są też kobiety. Pań jest 16, a łączna liczba uli obsługiwana przez członkinie stowarzyszenia to ok. 300 rodzin. Pszczelarze z Koła w Pelplinie na ogół mieszkają w gminie Pelplin, ale są również z innych gmin powiatu tczewskiego, jak, np. Gniew ( 10 osób ), Subkowy i Morzeszczyn. Członkowie mieszkają również w Smętowie, Starogardzie Gd. oraz Kwidzynie ( 6 osób ).

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto