W tym roku nie ma co liczyć na czereśnie z sadów powiatu tczewskiego. Nocne przymrozki, jakie w długi weekend nawiedziły Polskę, całkowicie zniszczyły kwiaty na tych drzewach. Wiśni i gruszek będzie natomiast niewiele. A to oznacza, że to, co dojrzeje na drzewach w sklepie może być bardzo drogie.
Trudno na razie dokładnie oszacować straty, jakie wyrządziły majowe mrozy w owocowych sadach w powiecie tczewskim. Sadownicy przyznają jednak, że owoców będzie w tym roku znacznie mniej.
- Dostaliśmy mocno "po kościach" - mówi Tadeusz Kobus, współwłaściciel gospodarstwa sadowniczego w Gorzędzieju, gm. Subkowy. - W niektórych miejscach przemarznięcia sięgają nawet 90 procent.
Również Andrzej Studziński z Mieścina, gm. Tczew, już liczy straty, choć zaznacza, że dokładne dane będzie mógł podać za dwa tygodnie. - Najbardziej ucierpiały odmiany jabłek ligol i aidared - wymienia sadownik. - Jabłonie bardzo szybko zakwitły i pierwsza fala mrozu "ścięła" kwiaty. Takiej sytuacji nie pamiętam, a prowadzę sad już od 30 lat.
Ryszard Morawski, sadownik z Malenina w gm. Tczew przyznaje, że własnych orzechów, ani gruszek w tym roku nie będzie miał. Wymarzły wszystkie. To samo dotyczy czereśni. - Mrozy całkowicie zniszczyły kwiaty w sadach czereśniowych, jakie rosną w naszej gminie - informuje Roman Rezmerowski, wójt gminy Tczew. - Źle wygląda sytuacja również w sadach wiśniowych i gruszowych. Wpływa do nas coraz więcej zgłoszeń o wymarznięciach.
Kiepsko będzie również z truskawkami. - Poza tym działkowcy narzekają, że również drzewa brzoskwiniowe straciły wszystkie kwiaty - mówi Teresa Szałas, kierownik oddziału terenowego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Tczewie.
Prawdopodobnie więc z powodu strat owoce w tym roku będą sporo droższe niż w ubiegłym.
Rok bez wiśni, czereśni, gruszek, a jabłek tylko jak na lekarstwo. Tak wygląda czarny scenariusz w owocowych sadach powiatu tczewskiego po nocnych przymrozkach, jakie nawiedziły nie tylko Pomorze. Tymczasem, aby w przyszłym roku drzewa rodziły owoce konieczne są wydatki na zabiegi agrotechniczne.
W rozmowach z sadownikami powiało nie tylko chłodem, ale zrobiło się wręcz mroźnie. A wszystko za sprawą dochodzących nawet do minus 7 stopni Celsjusza mrozów. Najwięcej szkód niskie temperatury wyrządziły w kwiatostanie drzew czereśniowych. Wymarzły niemal wszystkie kwiaty tych drzew owocowych.
- U mnie czereśnie wymarzły w całości - przyznaje Adam Jarecki z Subków gospodarujący na 14 ha sadu jabłoniowego - tylko kilkadziesiąt drzew owocowych jest innych. - Z jabłoni najbardziej ucierpiały jonagoldy.
Jak podkreślają sadownicy wszystko zależało od położenia sadu, odmian drzew owocowych i fazy wegetacji. Jakie faktycznie będą straty okaże się dopiero po głównych opadach kwiatów.
O możliwych ogromnych stratach sięgających nawet 90 procent mówi Andrzej Studziński z Mieścina, w gm. Tczew. - Zawsze bywały przymrozki, ale rozwój nie był tak zaawansowany - mówi sadownik. - Teraz jabłonie zakwitły dwa tygodnie wcześniej. Temperatura minus 5 stopni Celsjusza przemroziła słupki kwiatowe.
Kiepsko rysują się też zbiory owoców w sadzie Ryszarda Morawskiego z Malenina, w gm. Tczew. - W przypadku jabłoni straty sięgają około 95 procent - mówi sadownik - Jak przecina się zalążnię jest ona brązowa. Z takiej owocu już nie będzie.
Jednak fala mrozów i wynikające z niej straty sobie, a życie sobie. Chociaż zbiory mogą być faktycznie niewielkie, to sady i tak wymagają wykonania kosztownych zabiegów agrotechnicznych.
- Jeżeli zabiegi ochronne nie zostaną wykonane to sady zostaną zniszczone przez szkodniki, jak przędziorki, mszyce, czy zwójki - podkreśla Adam Jarecki. - Od razu pojawiłby się również parch na jabłoniach. Koszty związane z ochroną sadów idą w tysiące złotych, ale są po prostu konieczne.
Konieczne jest też nawożenie. Inaczej w kolejnych latach drzewa będą zbyt słabe, aby rodzić owoce.
Ceny mogą się podwoić
Rozmawiamy z Romanem Puszczewiczem, współwłaścicielem Gospodarstwa Rolnego w Gorzędzieju, w gm. Subkowy.
Informacje o katastrofalnych skutkach mrozu w sadach bardzo zaniepokoiły mieszkańców. Obawiają się, że w sklepach nie będzie owoców...
- Jabłka, śliwki, czereśnie będą w sprzedaży, jedynie będzie ich mniej. Handel nie znosi próżni. Jak nie ma na miejscu towaru, to się go sprowadza. O ile owoców będzie mniej, to się dopiero waży.
Od czego uzależniony jest rozmiar strat?
- Ogromny wpływ na to, co jeszcze zostało na drzewach będzie miała pogoda. Wystarczy ulewa i pozrzucane zostaną jeszcze i te zawiązki, które przetrwały mrozy. Byłby to czarny scenariusz - "z deszczu pod rynnę". Jedno jest pewne - straty są, kwestia tylko jakie, a to uzależnione jest między innymi od produkowanych odmian, podkładek - fundamentów drzew, stanu zdrowotności i odżywienia, wilgotności podłoża w połączeniu z rodzajem gleby. Ważną kwestią jest też położenie sadu względem miasta. Na niewielkim terenie sytuacja może bardzo zróżnicowana. Im bliżej miasta, tym warunki do rozwoju lepsze - jest po prostu cieplej. Sad położony w polu daleko od zabudowań jest bardziej narażony na chłody.
Polska jest bardzo ważnym producentem jabłek...
- Dokładniej - jesteśmy pierwszym na świecie producentem soków jabłkowych. I tu sytuacja może być trudna zwłaszcza dla zakładów przetwórczych. Być może, aby utrzymać swoją pozycję na rynkach światowych będą musiały przeznaczyć na przetwory część owoców deserowych.
Jak pan sądzi o ile mogą wzrosnąć ceny owoców?
- Myślę, że mogą się podwoić w przemyśle, za owoce deserowe do 50 proc. więcej.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?