Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nawałnica z gradobiciem w gminie Gniew - połamane drzewa, zniszczone uprawy. Straty idą w tysiące

Krystyna Paszkowska
Krystyna Paszkowska
Przez południową część powiatu tczewskiego w środę, 28.07.2021 r. przeszła nawałnica z gradem. Szkody są dotkliwe - zwłaszcza w gminie Gniew. Do usuwania skutków nawałnicy strażacy wyjeżdżali 13 razy. Jak szacuje Maciej Czarnecki, burmistrz Gniewu, straty mogą wynieść nawet kilkaset tysięcy złotych! Część gospodarstw nie ma nawet roślin na zielonkę, żeby wykarmić bydło.

Była godz. 15.00. Na horyzoncie pojawiły się pierwsze ciemne chmury. Zapowiadała się zwykła burza. Tak myśleli mieszkańcy południowej części gminy Gniew jeszcze chwilę przed pogodową katastrofą.

- To co się stało po kolejnych 5-15 minutach zaskoczyło wszystkich - mówi Andrzej Cejer, sołtys Opalenia, strażak ochotnik. - Jak żyję, to nie pamiętam, aby w Opaleniu była tak groźna burza z gradobiciem. Nawałnica szła takim pasem. Niszczyła wszystko co napotkała: samochody, drzewa, uprawy. Też mam działkę ogrodniczą, taką niewielką, bo około 3 arów pod warzywa. Nic z nich nie zostało. Wszystko pocięte, jak żyletką przez grad wielkości śliwek. Zresztą, takiego gradu też nigdy u nas nie było. To nie były kulki, a takie ostrokrawędziaste formy. To właśnie te ostre brzegi tak bardzo pocięły uprawy. Poniszczyły folie ogrodnicze, dachy aut, maski podziurawione. Coś strasznego, niesamowitego.

Jak przyznaje sołtys, nawałnica połamała też okoliczne drzewa. Jeden duży konar runął na samochód sąsiada pana Cejera. Inni gospodarze również z przerażeniem patrzyli na szkody, jakie wyrządziła natura.
O wyjazdach do powalonych, połamanych drzew poinformowali ochotnicy z Kolonii Ostrowickiej. Miejsca, gdzie nawałnica szczególnie dała się we znaki, odwiedził burmistrz Gniewu Maciej Czarnecki.

- Przez południową część naszej gminy przeszła nawałnica gradu - mówi burmistrz. - Najgorsza sytuacja jest w Opaleniu. Jestem po rozmowach na miejscu z rolnikami. Część osób straciła dobytek swojego życia, a tegoroczne uprawy zostały doszczętnie zniszczone.

Przez gradobicie wiele rodzin straciło cały dobytek. Dla wielu z nich praca na roli jest jedynym źródłem utrzymania.
- Na polach można zobaczyć, co zostało z pracy kilkunastu lat - mówi Magdalena Kittowska z Opalenia. - Na plon rolnika składają się: wieloletnie zdobywanie zaufania klientów oraz nasza i naszych rodzin ciężka praca. Prowadząc rolniczy handel detaliczny, zaczynaliśmy od kilku klientów. Podlegamy nadzorowi Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa.

Dbamy o to, co jemy my i nasi klienci, dzięki którym chciało się wstać każdego ranka do prac polowych i kończyć dzień w późnych godzinach nocnych. Oddając swoje serce i siły, mogliśmy zwiększyć zasiewy, aby liczniejsza klientela mogła cieszyć się dobrej jakości warzywami. Gradobicie pozbawiło nas przychodu na cały kolejny rok handlu, zasiewu, klientów dobrej jakości warzyw, a nas radości z dawania z siebie, co najlepsze - dodaje zasmucona.

Niektórzy z gospodarzy, to co wyhodowali potem sprzedawali na targowiskach, czy też na giełdzie warzywnej. Teraz owoce ich pracy obrócone zostały wniwecz.
- Sąsiadka miała posadzone borówki, maliny - wszystko poniszczone, folie pocięte, nie ma nawet co ratować - mówi Andrzej Cejer.
Zderzenie z destrukcyjną siłą natury sprawiło, że nie tylko kobiety, ale i mężczyźni rzewnie zapłakali nad zniszczeniami, jakie ich dotknęły.

- Nie zostało nam już nic - mówi Kamila Pułaska z Opalenia. - 18 ha naszych upraw po prostu zniknęło z pól. Zboże, kukurydza... Przecież my nawet nie mamy, czym nasze bydło wykarmić. Jak mam naszym 70 sztukom bydła wytłumaczyć, że kukurydza, jaką je skarmiamy została doszczętnie zniszczona? To co zostało na polach po przejściu nawałnicy wygląda strasznie. Co kawałek sterczą jedynie jakieś badyle. Czym my nakarmimy nasze krowy. Większość to krowy mleczne.

Na ratunek „kolegom po fachu” pospieszyli rolnicy z gminy Tczew. Dotknięci nawałnicą z gradobiciem gospodarze z gm. Gniew są im bardzo wdzięczni za okazaną pomoc. Niektórzy nawet nie mają za co kupić zielonki dla swoich zwierząt. Potrzeby są jednak bardzo duże.

- Nie wszyscy mają ubezpieczone swoje uprawy, a nawet jeśli są ubezpieczone, to nikt nie myślał o takim gradobiciu, nawałnicy – mówi Andrzej Cejer. - Ochroną objęto zazwyczaj od klęski nieurodzaju, suszy. Dla nich to szczególnie trudna sytuacja.

Na razie trudno jeszcze dokładnie oszacować wyrządzone przez gradobicie, nawałnicę szkody. Na polach wygląda to strasznie... - To co w szczątkowej ilości pozostało, na razie nie wiemy, czy uda się uratować - wyjaśnia Magdalena Kittowska. - W niektórych miejscach pozostałości stały w odzie, wysokie temperatury mogły sprawić, że rośliny się zaparzyły i nic z nich nie uda się zebrać, nawet na pasze.

Gospodarze z niecierpliwością wyglądają komisji, która oszacuje szkody, a w konsekwencji chociaż częściowego wsparcia.

- Nic nie możemy robić na polach, dopóki komisja nie zakończy swojej pracy - mówią poszkodowani rolnicy. - Jeśli nie będzie to w krótkim czasie, to nawet nie zdążymy wysiać roślin na zielonkę. A przecież trzeba czymś karmić zwierzęta.

- Wraz z pracownikami Gminnego Centrum Reagowania oraz sołtysem i radnym sołectwa Opalenie dokonaliśmy objazdu sołectw - Opalenie i Widlice, aby sprawdzić skalę zniszczeń, będących skutkiem nawałnicy – mówi Joanna Kamińska, wiceburmistrz Gniewu. - Pola wyglądały strasznie. To był niewyobrażalny, bardzo smutny widok - doszczętnie zniszczone uprawy.

Jak przyznaje Joanna Kamińska, gradobicie wyrządziło wiele szkód, najbardziej ucierpiała południowa część gminy Gniew. Uszkodzony został dobytek mieszkańców. Skala poniesionych strat okazała się bardzo duża. Rozmawialiśmy na miejscu z rolnikami najbardziej poszkodowanych gospodarstw o potrzebach i doraźnej pomocy - wyjaśniła wiceburmistrz.

O szanse na wsparcie zapytaliśmy Sebastiana Dadaczyńskiego, kierownika Placówki Terenowej KRUS w Sztumie, która koordynuje działania m.in. na obszarze powiatu tczewskiego. - Rolnik ubiegając się o ulgę w spłacie należności Kasy winien złożyć wniosek, podając formę i zakres ulgi oraz jego uzasadnienie - wyjaśnia. - W przypadku ubiegania się o ulgę w postaci umorzenia należy przedłożyć: decyzję o wymiarze podatku rolnego za rok bieżący, zaświadczeń o otrzymanej pomocy de minimis za rok bieżący i 2 lata poprzednie lub złożenie oświadczenia pod odpowiedzialnością o nie otrzymaniu takiej pomocy, w sytuacji wystąpienia klęsk żywiołowych - protokół komisji potwierdzający oszacowanie zakresu i wysokości szkód występujących w gospodarstwie rolnym spowodowanych wystąpieniem niekorzystnego zjawiska atmosferycznego, innych dokumentów potwierdzających zdarzenie losowe, sytuację wyjątkową, powstałą niezależnie od zobowiązanego.

Jak to wygląda od strony prawnej? Na podstawie art. 41a. ustawy z dnia 20 grudnia 1990r. o ubezpieczeniu społecznym rolników (Dz.U. z 2021 poz. 266) Prezes Kasy lub upoważniony przez niego pracownik Kasy, w przypadkach uzasadnionych ważnym interesem zainteresowanego, klęsk żywiołowych, zdarzeń losowych, na jego wniosek, uwzględniając możliwości płatnicze wnioskodawcy oraz stan majątkowy zobowiązanego, może: odroczyć termin płatności należności z tytułu składek na ubezpieczenie, rozłożyć ich spłatę na raty, umorzyć w całości lub w części.

Pomoc deklaruje również gmina, ale ze względu na skromne możliwości, takie wsparcie nie będzie zbyt duże. - W gestii gminy jest ewentualne odroczenie zapłaty podatku, bądź też w niektórych przypadkach umorzenie tych opłat - wyjaśnia Joanna Kamińska. - Każde takie zgłoszenie będziemy rozpatrywać indywidualnie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tczew.naszemiasto.pl Nasze Miasto