Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańska historia napisana przez Annę Sakowicz podbija serca Czytelników

Jagoda Kicka
Jagoda Kicka
Anna Sakowicz – to pisarka znana czytelnikom z powieści obyczajowych, która niejednokrotnie osadziła akcję swoich historii na Kociewiu. Wspólnie z mężem napisała również „Nieprzewodnik rowerowy” opisujący trasy rowerowe. Teraz mąż był dla pisarki inspiracją do stworzenia nowej sagi o Gdańsku.

„Jaśminowa Saga” to opowieść o kilku pokoleniach rodziny Jaśmińskich, rozgrywająca się na tle epokowych wydarzeń, w jednym miejscu – w Gdańsku. Bohaterów poznajemy w 1916 roku, gdy Paweł, syn introligatora Antoniego i jego żony Elżbiety, ginie w wypadku pod kołami powozu. Katarzyna, Stasia, Julia i Piotr, rodzeństwo Pawła, sami muszą poradzić sobie z żałobą, bo rodzice coraz bardziej się od nich oddalają ojciec poświęca się pracy, a matka zatraca się w smutku. Antoni Jaśmiński pragnie dobrze wydać za mąż dorastające córki. Dla najstarszej znajduje syna niemieckiego antykwariusza. Żeby dowiedzieć się, jak potoczą się ich losy trzeba sięgnąć po pierwszy tom sagi - „Czas grzechu”.

Niedawno ukazała się druga część historii Jaśmińskich - „Czas gniewu” - która rozpoczyna się w 1939 roku, wraz z wybuchem drugiej wojny światowej. Skąd jednak wzięła się inspiracja do napisania takiej powieści? I jak doszło do tego, że rozrosła się ona do trzech tomów?

Jak wygląda praca nad sagą?

Autorka przyznała, że pomysł na napisanie sagi pojawił się dzięki jej mężowi, który kolekcjonuje stare pocztówki i zdjęcia z Gdańskiem.

- Lubię je przeglądać, bo mają niepowtarzalny klimat. Zresztą uwielbiam wędrówki po Gdańsku. Pewnego dnia mój mąż zapytał, czy bym nie mogła napisać powieści o wydarzeniach Grudnia 70. Początkowo zadziwił mnie jego pomysł, ale zaczęłam szukać informacji, kupiłam jakieś książki, obejrzałam filmiki i zaczęłam pisać. Po wystukaniu na klawiaturze laptopa stu stron stwierdziłam, że szkoda tej historii na jedną powieść, pomyślałam o sadze – mówi Anna Sakowicz.

Jednak pomysł i materiały nie wystarczyły. Autorka przyznaje, że nie wiedziała jak zabrać się do pisania książek nawiązujących do wydarzeń historycznych. Przy pisaniu nie obyło się więc bez konsultacji.

- Nie jestem historykiem, więc przerażało mnie tło historyczne, bałam się, że popełnię mnóstwo błędów, ale okazało się, że można temu zaradzić dzięki konsultacjom z historykiem. Tak pojawił się pomysł na sagę, nie można jej było osadzić w innym mieście, bo potrzebna mi była historia właśnie Gdańska. Konsultantem historycznym był pan doktor Jan Daniluk.

Odpowiedni research nie jest jedynym problemem przy tworzeniu historii o Jaśmińskich. Pisząc o bohaterach z innej epoki, trzeba rozumieć realia w jakich osadza się historię.

- Trzeba się wczuć w sytuację ludzi danego okresu, zapomnieć o telefonach komórkowych czy komputerach, nadać tłu odpowiedni charakter, ubrać bohaterów zgodnie z obowiązującymi wówczas trendami, urządzić im dom itp. Jest wiele szczegółów, na które należy zwrócić uwagę. Ważna jest prawda historyczna, bo czytelnicy wyłapią każde niedociągnięcie – mówi autorka.

Jest pomysł, research zrobiony, ale to nie jedyne trudności, które czekały autorkę przy tworzeniu „Jaśminowej Sagi”. Okazało się bowiem, że kilkutomowe serie pisze się inaczej niż pojedyncze książki.

- Sagę pisze się o tyle trudniej, że z każdym tomem przybywa bohaterów. Na początku przecież jest tylko jedna rodzina, mają kilkoro dzieci. Te dzieci jednak rosną, zakładają rodziny i mają własne dzieci, i tak dalej. W ostatnim tomie jest więc tłum bohaterów i czasami zapomina się, kto jest kim, jak ma na imię czy nazwisko. Dużym ułatwieniem jest drzewo genealogiczne. Często zapominałam, kiedy kogoś „urodziłam” albo „zabiłam”, musiałam sprawdzać. Naprawdę można się w tym gąszczu pogubić – mówi autorka. - Plus jest tylko jeden, że przez trzy tomy ciągnie się historię jednej rodziny, konsekwentnie zmierza do jakiegoś celu. W pojedynczych powieściach należałoby wymyślać nowych bohaterów i nowe fabuły – dodaje.

Stworzenie „Jaśminowej Sagi” zajęło Annie Sakowicz dwa lata. Jednak pisanie zajęło w tym wszystkim najmniej czasu. Autorkę czekały spotkania z ekspertami, czytanie książek i zbieranie materiału. Wszystko, aby rzetelnie opisać wymyśloną przez siebie historię.

- Zanim wystukałam na klawiaturze pierwsze zdania, kupowałam i czytałam książki. Spacerowałam po Gdańsku, jeździłam na wykłady, spotkania autorskie, chodziłam do muzeów. I kiedy poczułam się gotowa, zaczęłam robić notatki. Początkowo gubiłam się w zebranych materiałach, nie wiedziałam, jak zapamiętywać zdobytą wiedzę, zapominałam, gdzie co przeczytałam. Wreszcie zaczęłam katalogować informacje, bo zakładki w książkach nie zdawały egzaminu. Miałam stos woluminów z tysiącem wystających kolorowych karteczek, które złośliwie się do mnie szczerzyły – wspomina pani Anna. - Kiedy w końcu miałam katalog, gdzie czego szukać, zaczęłam pisać. To już poszło sprawniej, bo wcześniej przygotowałam rysy psychologiczne postaci, plan, drzewo genealogiczne itp. Samo zapisanie tekstu zajęło mi pół roku (jeden tom). Potem oczywiście redakcja, konsultacja historyczna i korekta.

Historia podbiła serca czytelników

Chociaż autorka włożyła w stworzenie sagi wiele pracy, nadal pozostawały w niej obawy. Czy to co napisała trafi w gust czytelników.

- Bałam się, bo nie miałam żadnego doświadczenia w tworzeniu sag rodzinnych ani powieści z rozbudowanym tłem historyczny. Pamiętam, że kiedy opowiedziałam o moim pomyśle w wydawnictwie, pani prezes od razu zapaliła się do tego pomysłu, a ja byłam przerażona, czy podołam. Zanim podpisałam umowę, poprosiłam o czas, napisałam pierwsze pięćdziesiąt stron i wysłałam do przeczytania, żeby można było ocenić to, co zamierzałam zrobić. I udało się. Książka się spodobała nie tylko wydawcy, lecz także czytelnikom – wyjaśnia Anna Sakowicz.

Na pytanie, którą ze swoich bohaterek lubi najbardziej, autorka przyznaje, że to tak, jakby wybierać, które dziecko się bardziej kocha.

- Oczywiście, że można mieć swoich ulubionych bohaterów, ale wskazanie tego „naj” jest bardzo trudne, bo tworząc postać, bardzo się z nią związujemy. Wszystkie Jaśmińskie bardzo lubię, ale każdą inaczej. Uwielbiam też ich dzieci, wnuki. Każda z tych postaci powstała przecież w mojej wyobraźni – dodaje nasza rozmówczyni.

Pani Anna kilkukrotnie przyznała nam, że pisząc nie zastanawia się nad tym w jakim wieku będzie odbiorca jej powieści. Nie inaczej było w przypadku „Jaśminowej Sagi”. Jednak dotychczasowy sukces historii osadzonych w Gdańsku pokazuje, że jest to saga, która jest w stanie podbić serca różnych odbiorców.

- Teraz jednak widzę, że powieść podoba się różnym czytelnikom: kobietom i mężczyznom, młodszym i starszym. Mam wrażenie, że to taka opowieść międzypokoleniowa. Często dostaję listy od czytelników, którzy piszą, że książkę dostali lub pożyczyli od mamy, że przeczytali ją również tata, ciocia, wujek, nawet babcia. A to bardzo cieszy – mówi autorka.

Zakończenie coraz bliżej

Historia Jaśmińskich zamknie się w trzech tomach. Na razie autorka nie zdradziła jednak jak zakończy się ta historia. Aby się tego dowiedzieć czytelnicy będą musieli poczekać do premiery ostatniej części.

- Zakończenie będzie otwarte, bo wydaje mi się, że tak powinny kończyć się dzieje rodu. Każde nowe pokolenie to przecież otwarcie nowej historii, nie można tego skończyć jednym cięciem – zdradza autorka. - Przepraszam, że więcej nie zdradzam, ale już dwa razy zmieniałam zakończenie, więc nie wiem, ile jeszcze będzie miało wersji, zanim oddam powieść wydawcy – dodaje.

Anna Sakowicz przyznaje, że nie potrafi siedzieć bezczynnie. Chociaż pisanie sagi już zakończyła, nadal czeka przed nią wiele pracy.

- Akurat robię sobie miesiąc przerwy od sagi, by odpocząć od bohaterów i spojrzeć na nich świeżym okiem w połowie maja. Potrzebna mi taka przerwa. Trzecia część jest skończona, ale wymaga jeszcze dopracowania. W przerwie więc piszę coś innego – wyjaśnia.

Na zakończenie historii Jaśmińskich czytelniczy będą musieli jeszcze chwilę poczekać, ale pani Anna ma w planach już kolejne powieści.

- Nie mogę oczywiście za wiele zdradzić, ale na pewno kolejna powieść oparta będzie na prawdziwych zdarzeniach. To też dla mnie ciekawe doświadczenie, bo czytam akta sądowe, przeprowadzam rozmowy z ludźmi i robię mnóstwo notatek, a czasami nie śpię po nocach, bo przeżywam sporo emocji podczas researchu. Mam też pomysły na dwie książki dla dzieci. Pewnie nie uda mi się wszystkich planów zrealizować w tym roku, ale muszę przyznać, że pandemia sprzyja pisaniu i mam za sobą (i przed sobą) bardzo pracowite miesiące.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniew.naszemiasto.pl Nasze Miasto