Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień Osadnika 2023. Zabawa po wojnie na Żuławach. Pionierzy ziem na potańcówkach i spotkaniach sąsiedzkich

Jadwiga Bilicka
Jadwiga Bilicka
Na Żuławy przybyli ludzie z różnych regionów Polski i z Kresów Wschodnich. Zasiedlili Żuławy. Tu zaczynał się ich nowy etap życia.
Na Żuławy przybyli ludzie z różnych regionów Polski i z Kresów Wschodnich. Zasiedlili Żuławy. Tu zaczynał się ich nowy etap życia.
30 września 2023 roku mieszkańcy powiatu nowodworskiego, goście z różnych stron kraju, wolontariusze, uczniowie wielu szkół z gmin żuławskich i Mierzei Wiślanej przybyli na stację kolejki wąskotorowej, aby wziąć udział w kolejnej odsłonie żuławskiego święta, jakim jest Dzień Osadnika.

Piosenka, taniec, muzyka i rodzinno – sąsiedzkie spotkania od najdawniejszych czasów towarzyszyły człowiekowi. Były elementem scalającym wspólnoty wsi i małych miasteczek. Tańce urządzano na podwórkach „pod jabłonią”, w obszernych stodołach i domach „na dechach”. Z czasem temat spotkań i potańcówek przeniósł się do wiejskich świetlic, strażackich remiz i domów kultury.
Po wojnie na Ziemiach Odzyskanych także na Żuławach było biednie, ale utrzymywano dobre stosunki sąsiedzkie i spotykano się na potańcówkach. O tym jak bawiono się na Żuławach, przypomniał mieszkańcom tegoroczny Dzień Osadnika, którego tematem przewodnim była „Zabawa”.

Spis treści

Trudne początki na Żuławach

Ludzie na Żuławy przyjeżdżali z różnych stron Polski. Wielu w ramach „akcji Wisła” również z Ukrainy. Przywozili swoją kulturę, obyczaje, tańce i muzykę. Również swoje doświadczenia kulinarne. Poprzez wspólne spotkania poznawali się bliżej, bo często bywało tak, że ci zza Buga dzielili dom, a nawet mieszkanie, z tymi z kieleckiego.

Początki pionierów na zalanych, depresyjnych Żuławach były dramatycznie trudne. Brakowało wszystkiego. Wielu odjechało, nie widząc tu przyszłości, zostali najwytrwalsi. Zostały wyjątkowe, silne kobiety. Młodzi poznawali się, pobierali, rodziły się dzieci. Były więc śluby, chrzciny — była to okazja do rodzinnych i sąsiedzkich spotkań. Ktoś tam miał akordeon, ktoś inny skrzypce i już można było wspólnie potańczyć i pośpiewać.

Czas po wojnie mieszkańców miasta

Dzień Osadnika 2023 r. odbywał się w Nowym Dworze Gdańskim pod przewodnim hasłem „Zabawa”. W definicji tego zawiera się m.in. spędzanie wolnego czasu przez Żuławiaków, zabawy dzieci, spotkania sąsiedzkie i oczywiście potańcówki.
Jak wyglądał ten czas w końcówce lat 40 – tych i kolejnych ? Najlepiej ten klimat oddają wspomnienia żuławskich osadników.

„Ludzie się jakoś zjednaczali, bo nie było telewizora. Robiliśmy sobie urodziny, jakieś tam święta. Nie starczało tak, jak dzisiaj na wielkie bale, ale czym chata bogata, tym rada” – opowiada Gertruda Witt.

Okazją do spotkania w większym gronie były śluby. Wprawdzie skromne, ale na stoły trafiało, co tam udało się zdobyć najlepszego. Zapraszało się rodzinę, ale również ludzi, z którymi żyło się najbliżej na co dzień, czyli wszystkich sąsiadów. Tak jak było to w przypadku ślubu mieszkańców z ulicy Kopernika.

Ważnym wydarzeniem w Nowym Dworze Gdańskim było otwarcie Domu Kultury w 1950 r. Życie kulturalne, zabawy, koncerty, kółka zainteresowań – wszystko zaistniało w tej placówce. Po pewnym czasie działalność rozpoczęło kino. Wcześniej było ono w innym miejscu, o czym również wspomina Gertruda Witt.
„Było kino na Dworcowej, co dawniej bar Jacek był, był dom kultury i w nim później też kino, które nazywało się "Żuławy". Do fotografa się chodziło na Dworcową tam, gdzie dziś sklep wędkarski”.

Jak dobrze mieć sąsiada

Spotkania z sąsiadami były często spontaniczne, a czasami podyktowane potrzebą chwili.

„Wieczorami, jak było ciepło, to się wychodziło, czy na ulicę, czy tam z tamtej strony. Przychodzili sąsiedzi. Opowiadaliśmy jeden drugiemu różne rzeczy i tak spędzało się wieczory. Nie było radia, tylko taki głośnik na ścianie wisiał i stale on grał na okrągło, nawet w nocy. W Wigilię po kolacji też wychodziliśmy z domów, żeby sąsiadom życzenia złożyć i podzielić się opłatkiem. Tak było wesoło, ładnie, dobrze było ” - takie wspomnienia zachowała w pamięci Natalia Adamska.

Tylko psikusy w głowie tym młodym

Grało się w fanty i chowanego. Biegało szybko, aby znaleźć jak najlepszą kryjówkę, a potem przechytrzyć szukającego i „zaklepać się”.
Popularna była zabawa pt. „budujemy mosty dla pana starosty”, albo „niebo – piekło” – kiedy trzeba było dobrze wybrać, aby trafić we właściwe miejsce.

Dziewczynki często bawiły się w sklep – puszki po konserwach robiły za produkty spożywcze, a liście za pieniądze. Tematem dyskusji w grupie było zadanie „jak najlepiej zaopatrzyć sklep”.
Chłopcy bawili się w wojnę. Wiadomo, że byli nasi i „oni”. Trzeba było zatrzymać, rozbroić wroga i zabrać do niewoli.
Atrakcją z adrenaliną były wypady „na szaber” do ogrodu sąsiada lub dalej. Jabłka z własnego ogrodu nie smakowały, jak te zdobyczne.

Wieś śpiewa i tańczy

Powojenne, napływowe społeczeństwo na żuławskich wsiach, mimo codziennej ciężkiej pracy w trudnych warunkach znajdowało czas na spotkania i potańcówki.

Z chłopcami chodziłyśmy na zabawy. Były latem i to chyba straż pożarna robiła. Pamiętam już później, jak mieszkaliśmy w Kątach, to zabawa wspólna dla całej wsi na Gwiazdkę lub w karnawale była. Też Sylwester był wspólny. Najpierw dzieci się bawiły 2 –3 godziny, a potem dorośli „ - takie wspomnienia zachowała Marianna Bandziarowska.

Młodzież skora i chętna była do psikusów. Chłopcy często robili takie zaloty, żeby dziewczyna zwróciła na jednego czy drugiego uwagę, ale nie tak wprost, tylko tak trochę „przez ogródek”.

„Mnie kiedyś tak wystraszyli. Syn sąsiadki, z bliźniaczego domu, okrył się białym prześcieradłem i schował pod ogromnym bzem. Mieliśmy obok domu taki wielki bez. Ja akurat wracałam wieczorem, gdy już ciemno było, od sąsiadów, którzy mieszkali po drugiej stronie ulicy. I on wyskoczył w tym przebraniu. Takie dziecięce zabawy…” takie psikusy zapamiętała Renata Bełcik.

Do Rybiny na setę

Swoje rozrywki ulubione mieli też traktorzyści z Państwowych Gospodarstw Rolnych, które licznie powstały na Żuławach po wojnie. O ich wyprawach na kielicha tak opowiada Hieronim Dudek dyrektor PGR w Nowotnej.

„Jedną z naszych rozrywek, szczególnie po wypłacie, była wyprawa do zaopatrzonego w bufet statku, stojącego w Rybinie. Przyjęta była powszechnie zasada, że po otrzymaniu poborów traktorzyści postarają się, ażeby w bufecie na statku zabrakło towaru.
Mimo że pieniędzy starczało nam zazwyczaj tylko do połowy każdego miesiąca, nie przejmowaliśmy się tym zbytnio. Każdy z nas był młody, zdrowy, chętny do roboty, więc co tam było myśleć, jak będzie jutro. Ważne było, że dziś było co robić i co jeść”.

W sobotę lub w niedzielę na wieś przyjeżdżało kino objazdowe. Zapełniały się świetlice wiejskie i remizy.
„W niedzielę świetlica tętniła życiem. Często urządzano potańcówki. Choć junaczek było sto, tancerzy im nie brakowało. Kawalerka ciągnęła do świetlicy jak pszczoły do ula. Dla naszych wojaków droga z Gdańska nie była daleka, a i naszej młodzieży nie trzeba było prosić” – wspomina dyrektor PGR w Bystrej.

Jak jeszcze czas spędzało się w Wiejskim Domu Kultury?

„W dni przedstawień teatralnych i seansów filmowych ciągną do domu kultury goście z okolicznych wsi i PGR – ów. Klubo – kawiarnia jest urządzona przytulnie (…) jest tu kiosk Ruchu i znajduje się telewizor. Życie kulturalne rozwija się w pełni. Powstaje młodzieżowy zespół muzyczny. Jest kółko fotograficzne, kompletują się drużyny piłki nożnej i siatkówki”.

Współczesne miasto w powojennej inscenizacji.

Dzień Osadnika to wyjątkowe wydarzenie, które wpisało się w kulturalny kalendarz cyklicznych wydarzeń w Nowym Dworze Gdańskim. Mieszkańcy przebierają się w stroje z lat 40 – tych, mają wyjątkowe rekwizyty: tekturowe walizki, wiklinowe kosze, tobołki, stare rowery. W koszach swojski pieczony chleb, smalec, kiszone ogórki i domowe naleweczki. Wędrujących osadników witają ci, którzy przybyli do miasteczka nad Tugą wcześniej. Szczególnie warta podkreślenia jest aktywność mieszkańców ulicy Kopernika.

Mieszkańcy Żuław świętowali Dzień Osadnika. Piękna inscenizacja powstała dzięki zaangażowaniu fantastycznych ludzi ze Stowarzyszenia Miłośników Nowego Dworu Gdańskiego – Klub Nowodworski i współpracy Samodzielnej Grupy Odtworzeniowej „Pomorze” oraz Miłośników Kolei Żelaznych, Żuławskiego Ośrodka Kultury, Gminy Nowy Dwór Gdański.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowydworgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto